Dziś pokazuję jedną z małych form jakimi zajmowałam się ostatnio. Oto sukieneczka dla
chrześniaczki mojego męża i chociaż wydaje się niewielka, to pasuje, gdyż była mierzona w trakcie roboty. Brakuje jeszcze sznureczka bądź wstążeczki pod karczkiem, ale jeszcze nie zdecydowałam co to będzie.

Tu jeszcze
zbliżenie karczka:

Wykonałam ją z bawełny Myra. Zużyłam niewiele ponad 4 motki. Został mi niecały jeden i kto wie czy nie wydziergam jeszcze do kompletu białego i kapelusika, które ozdobię
tą włóczką od sukienki.
Wzór jest "wariacją na temat". Górę
wymyśliłam sama i na oko zrobiłam obwód i rozdzieliłam oczka, bo dodać muszę, że jest to sukieneczka robiona od góry bezszwowo.
Teraz muszę dokończyć pewne zamówione rzeczy i powysyłać razem z różnymi wymiankowymi prezentami, bo zapisała się na kilka wymianek.
Bardzo dziękuję za pochwały mojego serwetkowca. Jestem z niego bardzo zadowolona. Nosi się dobrze. W komentarzach pytano mnie jak to zrobiłam, że dziergałam go na wykładzie. Otóż wykłady mam na dużej auli, a na roku jest nas około trzystu osób. Siadam zatem z boku (za filarem)tak, że nie jestem widoczna, o ile wykładowca nie schodzi na dól i nie wędruje między ławkami, co zdarza się bardzo rzadko. Szydełkując słucham o ile jest coś tego warte:-)
A tak przynajmniej łączę przyjemne z pożytecznym.