Od piątku jestem na zwolnieniu. Niby to tylko przeziębienie, ale tak na prawdę to problem pewnie jest poważniejszy, bo kaszlę na dobrą sprawę od kilku miesięcy. Niestety moja lekarka pierwszego kontaktu już drugi miesiąc jest na zwolnieniu, a ta do której trafiłam zajęła się tylko oglądaniem moich wyników. Stwierdziła to- co wiem sama- że mam anemię, ale nawet leków nie przepisała.I do gardła też nie zajrzała. Do tego dochodzi trochę problemów szkolnych z dziećmi... Miałam nadzieję, że trochę zrelaksuję się na spotkaniu robótkowym w Gdańsku, ale nie mogłam pojechać przez chorobę. Jednak po ostatnim spotkaniu miałam mieszane uczucia co do tych spotkań, a raczej do tego co się z nich zrobiło. Z założenia miały to być spotkania robótkujących Maranciaków, ale teraz atmosfera się zepsuła i zamiast chwalenia się robótkami oraz nauki nowych technik, jest jarmark i wielki zamęt. Na wszystko jest czas i pora i czasami takie mieszanie niczemu dobremu nie służy. Takie jest moje zdanie. Myślę, że w tej opinii nie jestem osamotniona...
To sobie "pogadałam".
A robótkowo będzie innym razem.
Książki - marzec..
10 godzin temu