Po raz kolejny nie wyrobiłam się z wpisem czytelniczo- dzierganym. Powoli staje się to u mnie tradycją, że pojawiają się one u mnie w czwartki. Niestety w środy mam zazwyczaj za dużo zajęć.
Robótkowo dzieje się u mnie niewiele- nadal na tapecie ta sama bluzka i obrus z elementów. Za to tym razem przeczytałam kolejną książkę. Jest to"Nic do stracenia" Lee Childa. Tego autora "odkryliśmy" wspólnie z mężem i starszą córką. To już druga pozycja, po którą sięgnęliśmy wszyscy troje. Co prawda córce nie bardzo się podobała, ale mi i mężowi, owszem.
A o czym jest to książka? Przytoczę fragment jej streszczenia z okładki: " Nadzieja i Rozpacz. Dwa miasteczka połączone dwudziestoma kilometrami nieuczęszczanej szosy gdzieś pośród pustynnych bezkresów Kolorado. I przemierzający ją samotnie Jack Reacher, który chce tylko napić się kawy.Rozpacz okazuje się mało gościnnym miejscem. Bez żadnego powodu czterech osiłków próbuje wyrzucić Jacka z miasta. Policja odstawia go do granicy grożąc, że jeśli wróci, trafi do aresztu".
A tearz zabieram się za kolejną powieść Marininy, bo poprzednia bardzo mi się podobała.
Książki - marzec..
16 godzin temu