Korzystając z tego, że na zwolnieniu mam więcej czasu, dziergam wytrwale. I tak oto w 3 dni powstała chusta z jednego motka Divy. Dziergało mi się ją bardzo przyjemnie. Szkoda, że miałam tylko jeden motek, bo mogłaby być nieco większa. Ale i tak bardzo mi się podoba. Wzór to kombinacja wzorów zainspirowana chustami z
TEGO bloga. Latałam z tą chustą po całym domu i ogrodzie żeby oddać w pełni jej kolory, ale niemal na każdym zdjęciu wyszły inaczej. Tak to jest jak córki wyjadą i nie ma kto pomóc.
W sumie na tym zdjęciu kolory są najbardziej zbliżone do rzeczywistych:
Wykonałam tę chustę z zalegającego motka zatem zgłaszam ja do wyzwania
WZW 7/2017.
W ostatnim poście pokazywałam, że dłubię coś małego biżuteryjnego. To był taki prościutki naszyjnik:
Wydłubany z potrzeby posiadania czegoś niewielkiego na szyję. Pomysł z internetu.
Tutaj na mnie. Zdjęcie niestety takie sobie.
Z rozpędu zrobiłam jeszcze jeden. Tym razem bez koralików:
Oba wykonane z bawełny, więc na lato w sam raz.
Śliczny naszyjnik!
OdpowiedzUsuńTylko niestety trzeba mieć szyję łabędzią ;-)
Ooo, naszyjniki cudne i jak Ci pasują:)Chusta fajna.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTyle tu pięknych rzeczy stworzyłaś....naszyjniki bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuń