Obserwatorzy

czwartek, 20 sierpnia 2009

Zły czas

Chyba jakieś fatum zaczęło krążyć nad naszą rodziną. Fatum, które nie lubi komórek. Ale może napiszę po kolei. Wszystko zaczęło się od naszego urlopu, kiedy to starsza córka zgubiła swój nowy telefon, który miała od ośmiu dni. Włożyła go do płytkiej kieszeni spodni skąd po prostu jej wypadł. Nic nie dały poszukiwania. Telefon przepadł. Na szczęście szybko zablokowaliśmy numer, więc nikt nie zdążył naciągnąć nas na koszta.
Po powrocie z urlopu okazało się, że telefon młodszej córki oddany czas jakiś temu do reklamacji, nie nadaje się do naprawy gdyż stwierdzono ślady zamoczenia. Na szczęście w domu znalazły się jeszcze jakieś stare komórki i dziewczynki mają je teraz do czasu, kiedy przysługiwać im będą nowe.
Szalę goryczy przelał dzisiejszy dzień, kiedy to w pracy skradziono mi komórkę. Nie podejrzewam nikogo z współpracowników, ale kręci się u nas dużo różnych osób, a ja nieopatrznie zostawiłam ją na wierzchu. Strata telefonu to jedno, a strata wszystkich kontaktów (w tym wielu służbowych) to drugie. Problem, że nie wszystkie numery dam radę odzyskać. Dobrze, że chociaż można numer telefonu zachować. Bo wszystkie stare komórki znajdujące się w domu zostały zagospodarowane przez córki, zatem musiałam sobie kupić nową.
Do tego na pocieszenie nie mogę zabrać się za jakąś odstresowującą robótkę, bo muszę skończyć sweterek, który w sobotę wraz z nową właścicielką ma wyjechać do sanatorium. Eh, życie...
Wybaczcie, ale dziś bez zdjęć. Po prostu musiałam się Wam wyżalić.

Odpowiadając na komentarze:
aniu, beso_78, Przemku, Małgosiu,Zulko, Yrso, Agnieszko M. cieszę się, że podobają się Wam wybrane przeze mnie modele. W Małej Dianie rzeczywiście często można znaleźć coś wartego uwagi.
Jo-hanah ja już nie umiem jeździć samochodem bez robótki. Nawet mąż się do tego przyzwyczaił i przed podróżą pyta czy zapakowałam robótkę:-)

6 komentarzy:

  1. Współczuję Ci.Ale po każdej burzy wychodzi słońce. Ja wychodzę z założenia , że wszystko co się dzieje , dzieje się po "coś".Może za jakiś czas okaże się , że jednak miało to jakiś cel{pozytywny}. A teraz głowa do góry i marsz do robótek . Czekam na efekty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie rzeczy to tylko w erze... Ech, to przykre kiedy ktoś się złakomi na cudzą rzecz. Wstrętne! Mam nadzieję, że zgłosiłaś kradzież na policji - to raz, a dwa - pamiętaj, że teraz można zablokować telefon po numerze IMEI (o ile sieć ma taką usługę), zażądaj tego w swojej sieci. Niech się chociaż złodziej nie naliże...
    A propos pakowania robótki do samochodu i męża: kiedy robótkujesz to pewnie nie patrzysz mu na licznik i nie prowadzisz samochodu za pomocą komend głosowych, hihihih :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Lucynko ,no nic tylko współczuć ))mój syn też niedawno zgubił telefon (na abonament)zgłosiliśmy u operatora sieci i co się okazało...oczywiście zablokowali numer ,ale umowy nie rozwiązali i pan powiedział że abonament i tak trzeba płacić,no i co było robić-byliśmy zmuszeni kupić nowy telefon

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuję - rzeczywiście wszystkie telefony na raz to może dobić. Ale kontaktami się nie martw - przecież możesz zawsze poprosić operatora o wykaz rozmów (chyba, że przy każdym rachunku masz taki) i coś tam zawsze wydedukujesz. Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj a to macie przygody z tymi komórkami. Oby to już był koniec. Ja tez miałam czarną serię. Utopiłam 2 pod rząd. Jedną w herbacie, drugą w wodzie. Jedna jakoś mąż reanimował, ale druga zaczęła szaleć. No i całkiem niedawno moje koty zrzuciły telefon na ziemię, więc psieńcio uznał, że to coś do pogryzienia. No i załatwił wyświetlacz kłem :/ I najbardziej mi szkoda kontaktów co były w telefonie...
    Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. no, to rzeczywiście jakieś fatum komórkowe...wiesz co dobrze, że opisałaś tę historię, bo ja dotąd zawsze zostawiałam w pracy telefon na widoku i chyba tylko cudem nikt mi go jeszcze ni ukradł, bo u mnie dużo "obcych" się kręci... teraz po tej Twojej historii, postanowiłam chować telefon do biurka...
    czy ten telefon, co reklamowaliście to była motorolla?; kiedyś 2-miesięczną motorollę zgłosiłam do reklamacji, nie uznano mi gwarancji bo niby "przebywała w wilgotnym środowisku"..., (w buzi mojego Syna:)
    na pewne rzeczy po prostu nie mamy wpływu...
    trzymaj się dzielnie...głowa do góry...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń