Obserwatorzy

poniedziałek, 18 lipca 2011

Nałóg czy głupota

Koniec ubiegłego tygodnia był dla mnie w pracy bardzo stresujący, więc w piątek, na pocieszenie, wybrałam się po zakupy. Jak myślicie, gdzie? Oczywiście do pasmanterii, bo gdzie indziej w takiej sytuacji udaje się włóczkoholiczka:-) Nie miałam żadnych konkretnych planów. Tym razem wybór padł na monę (włóczka na banderoli ma określenie "chwyt bawełniany") oraz Monikę. Z pierwszej mam zamiar zrobić sobie szydełkową sukienkę a z drugiej zazdroskę do kuchni.




Ale to jeszcze musi poczekać, bo najpierw muszę powykańczać ten stosik:






Niebieskości są już na wykończeniu, natomiast zieleni to zaledwie początek.

Poza szydełkowaniem nadal bawię się decu i już lada moment pokażę coś nowego. A przy okazji- pytając o błąd na moich butelkach z poprzedniego postu, miałam na myśli przewróconą doniczkę, którą wypatrzyła Aurelia (gratuluję spostrzegawczości).



21 komentarzy:

  1. To jest nałóg, ale jaki fajny!!! Ciekawa jestem co też kryje w sobie ten stosik robótkowy:) Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Monikę, fajnie się dzierga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwi mnie Twój nałóg-tez tak mam.Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nałóg, nałóg, trzeba to sobie otwarcie powiedzieć:) Jest nas tu wiele włoczkoholiczek, ja na razie nie zamierzam jednak się leczyć... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. pasmanteria to takie cudowne miejsce !!!
    ech mieć tylko pełny portfel
    na pocieszenie ,też znam ten nałóg
    konKata

    OdpowiedzUsuń
  6. Te szare motki wyglądają zachęcająco. Czekam na efekty końcowe:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tez zawalona robotą ale cieszę się że mam co robić pozdrawiam i życzę miłej pracy molcia-kordonek

    OdpowiedzUsuń
  8. a tam,żeby od razu nałóg...to raczej negatywne...może tak bardziej ogromna potrzeba?? :) życzę mnóstwa czasu na dzierganie - czekam na efekty końcowe:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj Lucynko, chyba większość z nas ma taki nałóg :))) ale za to zdrowy i efektowny ;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Lucynko, to jest najzyklejszy nałóg (też taki posiadam:)), na szczęście nieszkodliwy dla zdrowia:)) Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pożyteczny, fajny i niegroxny nałóg :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie nałogi chyba są "zmorą" każdej z nas :)
    Dobrze, że ich jedynym efektem ubocznym jest puste konto... zakupy świetne, a ja już jestem ciekawa tego stosiku, bo kolorki śliczne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie wczoraj byłam z siebie dumna bo przejeżdżałam koło mojej ulubionej pasmanterii, miejsce dla samochodu pod nią wręcz prosiło"zatrzymaj się", a w sezonie jest sztuką znaleźć u mnie miejsce do parkowania, pani właścicielka przed sklepem...eh.Nałóg z sobą(ze mną) walczył.

    OdpowiedzUsuń
  14. sama kiedyś nałogowo dziergałam.. na drutach..ciekawa jestem czy coś jeszcze pamiętam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. i ja mam taki nałóg...zakupy śliczne...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam do mnie po wyróżnienie.
    Pozdrawiam
    www.doriss.blox.pl
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  17. Super zakupy! Uwielbiam takowe robić. Ostatnio udało mi się powstrzymać i mimo dwukrotnego przejścia koło pasmanterii nie weszłam do niej ;)
    Z niecierpliwością czekam na wykończenie stosiku bo bardzo jestem ciekawa co to za cudeńka będą.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Coś wiem o takim nałogu, tez tak mam, a teraz stoją poupychane w różnych miejscach i czekają na odpowiedni moment,

    OdpowiedzUsuń
  19. To nałóg piękny, smutno by było bez niego:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pozaczynane to brzmi ciekawie - uwielbiam zaczynać, potem trochę trwa zanim się zabiorę do kończenia :). Też tak macie?

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj, też tak mam, pozaczynam kilka a potem kończę :) hihi, cieszę się, że nie tylko ja tak mam ;)widać to normalne :)

    OdpowiedzUsuń