Być może rozczaruję niektóre czytelniczki, ale dziś zdjęć nowej bluzeczki nie będzie. A to z tego powodu, ze jeszcze nie została skończona. Tak to już jest jak się łapie kilka srok za ogon naraz. Lawendowa wymianka już prawie dobiegła końca. Wczoraj dostałam swój wymiankowy upominek od Moniki- za który przy okazji bardzo dziękuję! Dziś dostałam też wiadomość, że moja przesyłka doszła do adresatki. Ale zgodnie z zasadami wymianki wymiankowe zdjęcia mają się ukazać na blogach jutro. Zatem poproszę o cierpliwość. Mam jednak nadzieję, że Moteczek nie będzie miał(a) mi za złe jeżeli małe co nieco pokażę dziś. Otóż w ramach wymianki wykonałam m.in. pachnący lawendą woreczek. Tak mi się on spodobał, że postanowiłam zrobić ich jeszcze kilka i mam nawet pomysł jak je wykorzystam. W środku woreczka ma się znaleźć uszyta saszetka na lawendowy susz. Przy przygotowywaniu wymiankowego woreczka z pomocą przyszła mi mama, ale teraz chciałam być samodzielna i postanowiłam uszyć saszetki sama. Maszynę do szycia, choć wiekową, mam od kilkunastu lat, ale jakoś nie bardzo mnie do niej ciągnie. Zdecydowanie wolę szydełko czy druty. Dziś jednak rozłożyłam maszynę, znalazłam odpowiednie tkaninki, skroiłam i...maszyna odmówiła współpracy. Po prostu nie chciała szyć. Obraziła się na mnie czy co? Będę musiała ściągnąć do niej fachowca, bo to duża "szafkowa" maszyna.
Zanim uda mi się uszyć te saszetki zobaczcie jak wyglądają moje woreczki.
Jak widać na moich paseczkach postępu dłubię też szal o nazwie Summit. Nie mam cierpliwości, żeby siedzieć nad nim non stop, więc robię z doskoku. Narazie mam tyle.
Warsztaty tworzenia świeczek z wosku pszczelego
4 godziny temu
Słodkie woreczki, a szal zapowiada się świetnie! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńależ ten szal cudnie się zapowiada. Bardzo mi się podoba...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo podobne woreczki robiłam kiedyś na szybkie prezenty dla znajomych - piękne opakowanie na mydełko związane wstążką.
OdpowiedzUsuńSzal jest świetny, ale zupełnie nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak będzie wyglądał skończony.
Woreczki super a to robienie z doskoku to ja też tak robię ale Tobie idzie dużo lepiej niż mnie:)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze te woreczki :)
OdpowiedzUsuńA szal, szal zapowiada się bardzo interesująco - myślę, że będzie fantastyczny!
Moja maszyna nie jest wiekowa, a mimo to nie chce ze mną współpracować ;-) Woreczki bardzo ciekawe, śliczne kolorki. A szal już zapowiada się mięciutki, cieplutki i milutki. bardzo jestem ciekawa jak będzie wyglądał skończony.
OdpowiedzUsuńWoreczki świetne a szal ... podziwiam Cię bo ja dostałabym szału ... po pierwsze druty po drugie taki wzór ufff:D
OdpowiedzUsuńDzisiaj też walczyłam z moją starą maszyną. W końcu mnie posłuchała i uszyłam zasłonki dla sąsiadki ale tak jak Ty nie przepadam za szyciem. Masz znowu fajne pomysły i mam nadzieję, że humor dopisuje. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńworeczki są urocze :)
OdpowiedzUsuńa szal zapowiada się ciekawie :)
pozdrawiam serdecznie :)
ale te woreczki ci słodko wyszły :)
OdpowiedzUsuńWoreczki są śliczne...ale szal, gdy go skończysz to będzie istne cudo!!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twą cierpliwość do takich robótek :)
Pozdrawiam
Lucys nie maszyna odmówiła współpracy tylko ty jesteś Nieuk. Ja ci to mówię, a bo też jestem nieuk. Też mam maszynę dobrych kilka lat i kiedy sie do niej zbliżam także mi odmawia współpracy. Wszystko jak u ciebie- to jest po prostu ignoranctwo. Odrzuca nas od maszyny. Nieraz myślałam aby to przełamać, ale za blisko mam szydełko pod ręką
OdpowiedzUsuńśliczne woreczki
OdpowiedzUsuń